środa, 26 czerwca 2013

Helios i Morfeusz

Blisko już północy. Kierując się do łózka, rzuciłem okiem na niebo za oknem. Nieboskłon zasłany był równo ułożonymi obok siebie obłoczkami. Jakby ręka jakiegoś cukiernika pookładała obok siebie ciemnoszare/granatowe bezy, zaróżowione nie wiadomo czemu z jednej strony. Wrażenie przedziwne. Chwile zaczynającemu już przysypiać umysłowi zajęło przyswojenie zjawiska na zewnątrz. Coś nie pasowało. Skąd to światło?... O tej porze podświetlone chmury? Właśnie - zatem gdzie jest Słońce? Hehehe - samego siebie rozbawiłem tym przeciągłym dociekaniem - znalazłem na swój użytek dowód na to ze Ziemia jest okrągła.Blask wylewał się zza północnego horyzontu -echo dnia na drugiej półkoli. Helios na swym ognistym rydwanie mknął tyle tylko za horyzontem schowany, by swym blaskiem nas nie zalewać, ciągle jednak łaskawym okiem na niebo nad nami zerkając. Przypadkowo dostrzeżony obraz dał pożywkę umysłowi. Gwar i szum dnia gdzieś tam daleko za horyzontem, po drugiej stronie globu, daleko od nas już do snu się sposobiących. Kolejny moment uciekający innym, mi dający się schwytać;). Chwila jak puszczone do mnie przez rzeczywistość oczko... bo ona nie chce być szara - chce być zalotna:).
Pora odwiedzić, rządy teraz sprawującego na naszej części globu, Morfeusza...niekoniecznie jednak oddawać się w jego objęcia. Wolę chyba jednak boginie niż bogów, zwłaszcza nocą. Pora spać, myśli zanadto się już rozbiegają. Dobranoc .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz