środa, 26 czerwca 2013

czy umiemy słuchać i ile nas...

Czy umiemy słuchać ... ile nas w nas samych?
zastanawialiście się kiedyś kim jesteśmy...skąd idziemy, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy? Głupie pytania? może ... ale mam nadzieję nie dla każdego... mam nadzieję...
Zastanawiamy się nad istnieniem inteligencji we wszechświecie .. nad istnieniem życia... widzieliście kiedyś definicję któregoś z nich?... a czytając zastanawialiście może nad tym co tam zostało napisane? Nic z tego co napisano nie ujmuje złożoności tematu...dalej nie wiemy kim jesteśmy i czy są nam podobni...
...próbujemy jedynie  zgadywać i tylko kompletni ignoranci mówią że wiedzą... tylko oni roszczą sobie prawo do wiedzy poprawiając "myślących inaczej", chcąc zmieniać ich myślenie na poprawne. Tak jest chyba we wszystkim. Bojąc się obnażenia własnej niewiedzy zasłaniają się "ja wierzę że tak jest", starając się innych do własnej wersji świata przymuszać. Dlaczego? Bo jeśli myślę inaczej to... jestem gorszy? Bo jeśli myślę inaczej to nie zyskam aprobaty innych? Bo jeśli myślę inaczej to jestem odszczepieńcem?
Czasem strasznie ciężko oprzeć się temu natłokowi spadającemu na nas. Tym wszystkim wskazaniom właściwego kierunku. Czasem tak chętnie sami poszlibyśmy za stadem pędzonym nie wiadomo gdzie... bo tak łatwiej, bo tak wygodniej...? Wystarczy by się zatrzymać w tym ciągłym pędzie w dal... by się zatrzymać i zastanowić - ale już samemu. Wymaga to wysiłku, w dodatku tego którego tak wielu się brzydzi - własnego myślenia. Bez podpowiedzi, światłych wskazań. Tylko ty i pytanie, refleksja nad tym kim jestem.  Czy to pytanie tylko echem się rozbija w nas samych,  bo poza skorupą treści brak? Pustka ubrana w formę... Czasem wystarczy obudzić uśpione JA i pozwolić mu rozkwitnąć, pozwolić mu się rozwijać... może odżyje jak trawa przydeptana  stopami nazbyt licznych przechodniów i proroków... wszystkich tych wiedzących lepiej, mężów światłych i świętych mówiący - on nie jest z nami...on do nas nie pasuje... on jest inny...niech wyp*** ten.. czarnuch, żyd, pedał, lesba... 
Tak. Kochać innego człowieka to rzecz czasami trudna...:)...dlaczego trudna? Bo nie kochamy  siebie samych:) inni myślą za nas i jesteśmy szczęśliwi :)  nic nie burzy naszego spokoju. Idziemy za stadem, nie wiedząc gdzie. Prowadzą nas.
A może zwolnić i spojrzeć na drugiego człowieka..i go pokochać...nie za to jaki jest, ale za to że jest prawdziwy. Za to że nie boi się być sobą. Nie wstydzi. Za to że wie kim jest i jest mu z tym dobrze.
Bo tylko tyle nas w nas samych ile potrafimy dostrzec w innym człowieku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz